Wrocław, który doświadczył olbrzymiej powodzi w 1997 r. próbuje zabezpieczyć się przed nadejściem największej fali, która ma uderzyć w miasto w środę. Chociaż przewidywana wysokość fali ma być mniejsza, niż w latach 90., to mieszkańcy miasta wolą dmuchać na zimne i zabezpieczyć sobie najpotrzebniejsze zapasy żywnościowe. W związku z tym w mieście brakuje już niektórych niezbędnych produktów.
W całym Wrocławiu nie ma już wody w butelkach
Mieszkańcy Wrocławia otrzymali już w niedzielę oraz poniedziałek alerty od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa informujące, aby na zalanym terenie pić tylko wodę butelkowaną. Chociaż we Wrocławiu powodzi jeszcze nie ma, to wrocławianie postanowili przygotować się na najgorsze i zabezpieczyć wodę butelkowaną. W poniedziałek ze sklepów zniknęła więc już niemal całkowicie woda butelkowana niegazowana, we wtorek trudno już dostać nawet wodę gazowaną.
„Uwaga! Na zalanym terenie pij tylko wodę butelkowaną. Aktualne informacje dotyczące studni i przydatności wody kranowej do spożycia uzyskasz w Stacji San.-Epid”.- brzmi pełen komunikat, który otrzymali w niedzielę oraz poniedziałek wrocławianie.
We Wrocławiu zaczyna brakować produktów żywnościowych
Mieszkańców miasta nad Odrą nie uspokoił na pewno również popołudniowy komunikat, który nadszedł od RCB wczoraj: „Uwaga! Kontakt z wodą powodziową może zagrażać zdrowiu ludzi i zwierząt. Nie jedz żywności, która miała kontakt z wodą – wyrzuć ją bez względu na stan opakowania”
Wrocławianie postanowili więc zabezpieczyć również inne produkty spożywcze. W jednym ze sklepów osiedlowych w dzielnicy Psie Pole dowiedzieliśmy się, że klienci w większości kupują takie produkty jak mąka, jajka, makaron, cukier.
Czytaj też:
Niebywała reakcja Lidla na powódź. Napisali, co zrobią
Fala kulminacyjna ma dotrzeć do Wrocławia 18 września w okolicach godziny 18. Według prognoz może osiągnąć ponad 7 metrów.