Oszukani na Lidla. Praca zdalna w tej sieci sklepów nie istnieje

Oszukani na Lidla. Praca zdalna w tej sieci sklepów nie istnieje

Dodano: 
Logo sieci sklepów Lidl
Logo sieci sklepów Lidl Źródło: Jowita Flankowska
Wysoka pensja, praca z domu, bo zdalna i na dodatek codzienna wypłata – nie ma takiej oferty pracy jak „asystent online” w niemieckiej sieci sklepów Lidl. To niebezpieczne oszustwo.

Ilość osób bezrobotnych ostatnio w Polsce wzrosła (o 0,1 proc. do 5,5 proc.). Pracy szuka w Polsce już 848 tysięcy osób. Nic dziwnego, że zwrócili uwagę na propozycję pracy w charakterze asystenta online dla sieci sklepów Lidl. Niestety, jest zbyt dobra by była prawdziwa:

  • elastyczny grafik,
  • praca zdalna,
  • wypłata tego samego dnia,
  • braku wymaganego doświadczenia,
  • pensja 28,5 do nawet 52 zł za godzinę.

Sklep Lidl wydał pilnie oświadczenie: „Pragniemy podkreślić, że przywołana oferta pracy jest fałszywa, a Lidl Polska nie prowadzi rekrutacji na wskazane stanowisko”. Sieć zatrudnia w Polsce już 29 tys. pracowników. Na firmowych stronach internetowych można sprawdzić prawdziwe i legalne oferty pracy. Jest ich blisko 180.

Nie ma dnia bez wyłudzania danych

Po raz kolejny oszuści chcą wyłudzić dane od naiwnych internautów. Wskazuje na to ciąg następnych poleceń: po kliknięciu oferty zainteresowane osoby są przenoszone na stronę internetową, na której mają podać swój numer telefonu oraz adres e-mail. Kolejne kliknięcia to wyłudzenie kolejnych danych, także osobowych.

Nigdy dość ostrzeżeń

Podstawowym oszustwem internetowym jest tzw. phishing – jest to angielskie sformułowanie, które oznacza „łowienie haseł”. Wędkarze łowią ryby w wodzie, a oszuści internetowi próbują złowić dane osobowe i poufne informacje w sieci – ostrzega Policja. Robią to, wysyłając fałszywe e-maile, SMS-y lub komunikaty internetowe, które wyglądają, jakby pochodziły od rzeczywistych firm lub instytucji, takich jak banki, sklepy internetowe czy serwisy społecznościowe.

Tak zdobyte dane służą do dalszych przestępstw, na przykład do brania kredytów na niczego nieświadome osoby lub do włamywania się na konto bankowe z zamiarem wyczyszczenia go z oszczędności.

Czytaj też:
Nie daj się nabrać na zaległy rachunek do zapłaty. To wieloetapowe oszustwo
Czytaj też:
Niby polskie a jednak chińskie. Poszkodowani informują UOKiK
Czytaj też:
Darmowa apteczka nie istnieje. NFZ apeluje, żeby się nie nabierać
Czytaj też:
Na co daliśmy się nabrać zaraz po PRL? Wynalazki finansowe minionej epoki