Ustawa wdrażająca unijną dyrektywę DAC7 nałożyła na operatorów platform cyfrowych, takich jak OLX, Allegro czy Airbnb, obowiązek raportowania organom podatkowym o transakcjach dokonywanych przez swoich użytkowników.
Spod tego obowiązku wyłączone są osoby, które dokonały poniżej 30 transakcji w latach 2023–2024, lub zarobiły w tym czasie mniej niż 2 tys. euro.
Obowiązki podatkowe przede wszystkim
Do sprawy odniosło się w „Gazecie Wyborczej” Ministerstwo Finansów: "Sprawdzamy przede wszystkim rzeczywistą skalę działalności gospodarczej oraz sposób wywiązywania się osób (podmiotów) z obowiązków podatkowych, m.in. w podatku VAT, CIT, PIT. Głównym kryterium pozwalającym na oddzielenie przedsiębiorców od osób sprzedających regularnie używane rzeczy przez Internet, jest m.in. fakt zarejestrowania działalności gospodarczej oraz skala obrotu/ofert" – poinformował urząd.
„Gazeta Wyborcza” podała, że do aparatu skarbowego trafiła baza z 2886 plikami. Fiskus dostał informacje o ponad 487 tys. unikalnych osób fizycznych i ponad 30 tys. unikalnych podmiotach.
Sporadyczne transakcje to nie powód do niepokoju
Sprzedaż rzeczy używanych, które nie zostały zakupione w celu odsprzedaży, nie podlega opodatkowaniu, a fiskus nie traktuje jej jako działalności gospodarczej. Dlatego osoby dokonujące sporadycznych transakcji mogą spać spokojnie, nie ryzykując sankcji podatkowych.
Osoby prowadzące nielegalną sprzedaż mogą spodziewać się konsekwencji finansowych. Jak ostrzega doradca podatkowy Tomasz Piekielnik na łamach "Rzeczpospolitej", fiskus w pierwszej kolejności skupi się na tych, którzy unikają opodatkowania. Grozi im nie tylko konieczność zapłaty zaległego podatku PIT, ale także ewentualne zobowiązania wobec ZUS i VAT oraz kary finansowe. Urzędy skarbowe mogą nałożyć na przedsiębiorcę 75-proc. podatek dochodowy od nieujawnionych źródeł przychodów.
Czytaj też:
Vinted otwiera stacjonarny sklep. Nie z odzieżą z drugiej ręki