Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska zapowiedziała, że rząd będzie stopniowo wygaszał mrożenie cen energii elektrycznej. Rząd Donalda Tuska właściwie od początku zapowiadał, że zamierza zrezygnować z tej formy wsparcia zapoczątkowanej przez poprzedników. Teraz resort klimatu przedstawił działania, jakie zamierza podjąć.
Rząd zaprzestanie mrożenia cen energii
Z racji wychodzenia już z kryzysu energetycznego Paulina Hennig-Kloska wskazała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Minister wskazała, że obecnie rynek cen energii się stabilizuje, co poddaje w wątpliwość dalsze stosowanie mechanizmu mrożenia cen energii elektrycznej.
Minister klimatu przyznała, że ceny energii elektrycznej w Polsce pozostają jednymi z najwyższych w Unii Europejskiej, zwłaszcza w sektorze hurtowym. Zauważyła jednak, że dzięki spadkom cen na giełdach energii widoczny jest ogólny trend obniżkowy, odzwierciedlający sytuację na rynku europejskim. Minister podkreśliła również, że kraje o dużym udziale odnawialnych źródeł energii (OZE) mogą oferować tańszą energię, a czasem nawet sprzedawać ją po ujemnych cenach. „Naszym priorytetem jest zwiększenie udziału OZE w krajowym miksie energetycznym” – powiedziała, wskazując na potrzebę rozwoju tego sektora jako kluczowego dla obniżenia kosztów energii w przyszłości.
W odpowiedzi na pytanie o możliwość zamrożenia cen energii elektrycznej w 2025 r., Hennig-Kloska wyjaśniła, że budżet państwa uwzględnia rezerwy finansowe na ten cel. Zwróciła jednak uwagę na zmienność sytuacji na rynku energetycznym i podkreśliła, że ostateczny zakres oraz forma wsparcia będą dostosowane do aktualnych warunków rynkowych.
Bon energetyczny w rękach 2,4 mln gospodarstw domowych
Hennig-Kloska poinformowała, że z energetycznego bonu skorzystało już ponad 2,4 mln gospodarstw domowych, przy czym jego przyznanie zależy od progu dochodowego, co umożliwia precyzyjne kierowanie pomocy. Podkreśliła, że koszty wsparcia energetycznego znacznie spadły: z 33 mld zł na początku kryzysu do przewidywanych 5 mld zł w przyszłym roku.
Minister zwróciła również uwagę, że najwięcej wsparcia potrzebują gospodarstwa jednoosobowe, mające ograniczone możliwości rozkładania kosztów, a różnicowanie cen energii w zależności od dochodów mogłoby być kosztowniejsze administracyjnie niż potencjalne oszczędności.