Kolejki do lekarzy specjalistów i terminy zabiegów w odległej przyszłości, to niestety czeka nas nadal w przypadku leczenia na NFZ. Raport, którzy przygotował Narodowy Fundusz Zdrowia przedstawia wyraźnie, że nie ma co oczekiwać polepszenia sytuacji, a wręcz przeciwnie, może być jeszcze gorzej w przypadku zrealizowania pomysłu obniżenia składki zdrowotnej dla drobnych przedsiębiorców. O fatalnych prognozach NFZ napisał "Fakt".
NFZ nadal nie radzi sobie z kolejkami do specjalistów
Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że kolejki do lekarzy wciąż są bardzo długie, mimo reform systemowych. Eksperci ostrzegają, że planowane obniżenie składki zdrowotnej może jeszcze pogorszyć sytuację i zmusić wielu pacjentów do korzystania z prywatnej opieki. W środę 23 kwietnia Senat rozpocznie prace nad ustawą, która ma wesprzeć osoby prowadzące działalność gospodarczą, ale może mieć negatywne skutki dla systemu ochrony zdrowia.
Na koniec 2024 r. najwięcej pacjentów czekało do okulisty (ponad 424 tys.), dentysty i neurologa (po 250 tys.) oraz kardiologa (180 tys.). W przypadkach pilnych czas oczekiwania to m.in. 234 dni do endokrynologa osteoporozy i 177 dni do neurochirurga. W przypadkach stabilnych pacjenci czekają nawet 542 dni do poradni genetycznej dla dzieci czy 322 dni na chirurgię onkologiczną dziecięcą.
Obniżenie składki zdrowotnej, kolejki mogą się wydłużyć
Rządowy projekt reformy składki zdrowotnej, zapowiadany przez Donalda Tuska, zakłada korzystniejsze zasady dla 2,5 mln przedsiębiorców. Nowe przepisy miałyby obowiązywać od 2026 r., co pozwoliłoby firmom zatrzymać łącznie ok. 6 mld zł rocznie. Tyle samo mniej trafiłoby jednak do NFZ. Choć minister finansów zapewnia, że brakujące środki zostaną uzupełnione z budżetu państwa, eksperci pozostają sceptyczni.
Polska Sieć Ekonomii na łamach "Faktu" ostrzega, że reforma może pogłębić problemy w systemie zdrowia. Już teraz deficyt NFZ sięga 22 mld zł, a zmniejszenie wpływów może skutkować dalszym wydłużeniem kolejek do lekarzy i wzrostem kosztów prywatnego leczenia. Ekonomiści podkreślają, że najbardziej odczują to mniej zamożni pacjenci, a cała zmiana może przyspieszyć komercjalizację publicznej opieki zdrowotnej.