In vitro bez zgody mężczyzny. Polak pozywa klinikę, bo będzie ojcem

In vitro bez zgody mężczyzny. Polak pozywa klinikę, bo będzie ojcem

Dodano: 
Technik trzymający pobraną krew
Technik trzymający pobraną krew Źródło: Pexels / Ivan Samkov
O tym, że będzie ojcem dziecka mężczyzna dowiedział się od byłej partnerki już po rozstaniu. Nie miał wpływu na decyzję o ojcostwie.

Para wspólnie zdecydowała się skorzystać z usług kliniki in vitro. Poprosili o pobranie materiału genetycznego i zamrożenie zarodka. Procedura in vitro jest najbardziej zaawansowaną metodą leczenia niepłodności. Polega na zapłodnieniu komórki jajowej w warunkach laboratoryjnych. Lekarze zalecają tę metodę, gdy inne sposoby leczenia zachowawczego zawiodły.

W Polsce do leczenia metodą in vitro mają prawo tylko pary heteroseksualne – małżeństwa, jak i osoby pozostające w związkach partnerskich.

Roszczeniem regresowym w alimenty

O ciąży byłej partnerki mężczyzna dowiedział się po rozstaniu. Okazało się również, że transfer zarodka zrealizowano bez jego zgody, a podpis na dokumencie został prawdopodobnie podrobiony. Sprawę opisał dziennik „Rzeczpospolita”. Jeśli kobieta urodzi, mężczyzna musi się liczyć z płaceniem alimentów na dziecko, bo sąd je zasądzi.

– Była partnerka, już po rozstaniu stron, podrobiła jego podpis, zaś klinika dokonała procedury — wyjaśniała mec. Monika Wiśniewska z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. Jak zaznacza prawniczka, jeśli mężczyzna faktycznie zdecyduje się pozwać klinikę, będzie to bezprecedensowy przypadek w Polsce. Byłoby to tzw. roszczenie regresowe, czyli pozwalające mężczyźnie odzyskać kwoty, które wyda na alimenty.

Będzie to z pewnością pierwsza taka sprawa w Polsce, ale za granicą takich spraw jest coraz więcej. Mają nawet swoją nazwę: „forced fatherhood”, czyli wymuszone ojcostwo.

Kontrowersyjne działanie kliniki

Zdaniem prawniczki Moniki Wiśniewskiej działanie placówki jest trudne do zrozumienia, bo powinna zadbać o to, by stawiły się w niej obie strony i podpisały zgodę. Tymczasem mężczyzna o niczym nie wiedział.

Adwokat Karolina Seidel z Kancelarii Adwokackiej, wskazuje na możliwość zaniedbania ze strony kliniki in vitro. Jej zdaniem klinika „może odpowiadać z kodeksu cywilnego i zapłacić odszkodowanie za nienależyte wykonanie zobowiązania, jakim było legalne przeprowadzenie procedury”.

Czytaj też:
Dla kogo darmowe badania w programie „Moje zdrowie”?