Naukowcy z Niemiec pod kierunkiem prof. Paula Motzki'ego pracują nad technologią, która nie wymaga ani sprężarek, ani czynników chłodniczych. Wystarczy tylko zginanie metalu – opisuje działanie elastokaloryków Wprost.pl.
Materiały elastokaloryczne wykorzystują zjawisko zmiany temperatury pod wpływem naprężenia mechanicznego. Wystarczy rozciągnąć i zwolnić materiał, aby uzyskać efekt grzania lub chłodzenia.
Ogrzewanie i klimatyzacja w jednym materiale
Superelastyczne stopy niklu i tytanu mają zdolność przechodzenia pomiędzy dwiema fazami. Podczas rozciągania wytwarzają ciepło, a przy powrocie do pierwotnego kształtu – pochłaniają je. Dzięki temu mogą jednocześnie pełnić rolę pompy ciepła i klimatyzatora.
Proces zachodzi bez udziału czynników chłodniczych, które w tradycyjnych klimatyzatorach czy pompach ciepła odpowiadają za transport energii, ale jednocześnie obciążają środowisko. Tutaj do pracy wystarcza sama elastyczność metalu. Dotychczasowe badania pokazują, że sprawność elastokaloryków jest nawet dziesięciokrotnie wyższa niż w klasycznych systemach chłodzenia i ogrzewania.
Prace nad elastokalorykami skupiają się głównie na ich trwałości
Niemieccy naukowcy przekonują, że nowa technologia może dostosowywać pracę do temperatury w każdym pomieszczeniu osobno, a nie tylko całego budynku. Podkreślają także, że mniejsze zużycie energii elektrycznej, niższe koszty eksploatacji, prostszą konstrukcję samych urządzeń.
Na razie problemem jest jednak trwałość – stop metali poddawany wielokrotnym naprężeniom musi zachować swoje właściwości przez wiele lat użytkowania. To wymaga dalszych badań i testów, które potrwają jeszcze kilka lat. Jeśli uda się je wdrożyć do masowej produkcji, mogą stać się standardem nie tylko w domach jednorodzinnych, ale i w dużych budynkach użyteczności publicznej.
Potencjalnie jest to technologia, która wpisuje się także w unijną strategię neutralności klimatycznej.
Czytaj też:
Jeżeli nie na piec na gaz, to na co właściwie wymienić kopciucha?