W 2024 roku współczynnik dzietności w Polsce spadł do 1,11, co oznacza, że jesteśmy na końcu rankingu krajów Unii Europejskiej i niemal najniżej w całym OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).
Skutkiem takiej sytuacji będzie kryzys demograficzny, rosnące obciążenie systemu emerytalnego i problemy z dostępem do wielu usług.
Krytyczna sytuacja narasta od 30 lat
GUS podał, że w 2024 roku zarejestrowano ok. 252 tys. urodzeń żywych, czyli o ponad 20 tys. mniej niż w poprzednim roku. Jest to najniższa liczba urodzeń odnotowana w całym okresie powojennym – poinformował urząd zaznaczając, że są to na razie wstępne szacunki.
Niska liczba urodzeń nie zapewnia zastępowalności pokoleń w Polsce już od około 30 lat. Współczynnik dzietności w 2022 roku wyniósł 1,26. W 2023 roku spadł do poziomu 1,16 (na 100 kobiet w wieku rozrodczym 15-49 lat przypadało 116 urodzonych dzieci). Optymalna wielkość tego współczynnika, określana jako korzystna dla stabilnego rozwoju demograficznego, to 2,10–2,15.
W rankingu za nami jest jedynie Chile i Korea
"W 2023 roku Polska z wynikiem 1,2 w rankingu państw UE zajęła 4. miejsce od końca, ale ze wstępnych szacunków za 2024 r. już wiemy, że nasza pozycja znacznie się pogorszyła i ze wskaźnikiem 1,1 odnotowaliśmy w minionym roku najniższą liczbę urodzeń w całym okresie powojennym" – podano w tygodniku gospodarczym Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
– W 2024 roku Polska miała wskaźnik urodzeń (TFR) na poziomie 1,11, co daje nam najniższy poziom w Europie. To także 3. najniższy wynik wśród krajów OECD, za nami jedynie Chile i Korea – napisał w mediach społecznościowych Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora PIE.
Co gorsza, w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat udział osób w wieku 65+ wzrósł najszybciej (+5,6 pkt proc.) ze wszystkich krajów UE.
Czytaj też:
Ojcowski to nie tacierzyński. Odróżnij jeden od drugiego zanim zdecydujesz