Raty zero procent są kuszącą opcją dla wielu klientów, najczęściej oferowane są przez sklepy z produktami RTV i AGD. Osoby decydujące się skorzystać z rat powinny jednak pamiętać, że tego typu rozwiązania często najeżone są haczykami.
Rata 0 proc., z w jaki sposób sklepy i banki mogą ukryć dodatkowe koszty
Nie każda oferta ratalna 0 proc. jest tak korzystna, jak mogłoby się wydawać. Choć oprocentowanie kredytu może wynosić 0 proc., nie oznacza to braku innych kosztów. Przed podjęciem decyzji warto zapytać o Rzeczywistą Roczną Stopę Oprocentowania (RRSO), ponieważ dodatkowe opłaty mogą sprawić, że zapłacisz za kredyt tyle samo, a nawet więcej niż przy standardowej pożyczce gotówkowej, przypomina serwis totalmoney.pl.
Banki często stosują różne mechanizmy, które podnoszą całkowity koszt finansowania. Do najczęstszych należą prowizje, obowiązkowe ubezpieczenia oraz konieczność skorzystania z dodatkowych produktów finansowych. Niektóre instytucje wymagają np. wykupienia ubezpieczenia kredytu, bez którego pożyczka ratalna nie zostanie udzielona.
Dodatkowe opłaty mogą dotyczyć także przedłużenia gwarancji lub wydłużenia okresu spłaty. Niekiedy płatne przedłużenie gwarancji kosztuje nawet 20–30 proc. wartości produktu, co znacząco podnosi końcową cenę zakupu. Podobnie wydłużenie liczby rat – np. z 5 do 10 – może skutkować zmianą warunków i utratą promocyjnych 0 proc. na rzecz standardowego oprocentowania.
Koszt rat 0 proc. może być ukryty już w cenie
Nie ma czegoś takiego jak darmowy kredyt – jego koszty zawsze ktoś musi pokryć. W najlepszym scenariuszu sklep negocjuje duże rabaty u producenta i z uzyskanych oszczędności spłaca bankowi odsetki, faktycznie oferując klientowi raty 0 proc. Jednak częściej stosowany jest mniej korzystny model, w którym koszt finansowania zostaje ukryty w cenie produktu. W efekcie, jeśli towar normalnie kosztowałby 2000 zł, to przy sprzedaży na raty jego cena wzrasta do 2400 zł, by pokryć koszty kredytu.
Aby uniknąć przepłacania, warto podejść do zakupów ratalnych z rozwagą. Przed podjęciem decyzji dobrze jest porównać ceny w różnych sklepach i online, ponieważ często okazuje się, że ten sam produkt można kupić znacznie taniej bez finansowania. Rzekome „raty 0%” to w rzeczywistości sprytny zabieg marketingowy – klient ostatecznie i tak płaci więcej, tyle że w ukryty sposób.
Również osoby nie planujące zakupić produktu na raty powinny sprawdzić ceny za niego w wielu sklepach. Być może któryś z nich, który nie oferuje opcji skorzystania z rat 0 proc. będzie oferował sprzęt o wiele taniej, właśnie dlatego, że nie będzie musiał ukrywać w cenie ich kosztów.
Dodatkowe zagrożenia związane z zakupami na raty
Decydując się na zakupy na raty, zobowiązujemy się do regularnych płatności przez określony czas. Choć początkowo może się to wydawać wygodne, niespodziewane sytuacje, takie jak utrata pracy czy nagłe wydatki, mogą sprawić, że spłata stanie się dużym obciążeniem. W takich momentach zobowiązania finansowe mogą prowadzić do trudnych decyzji i ograniczenia budżetu na inne potrzeby.
Zakupy na raty mogą także zmniejszyć naszą swobodę finansową. Stałe zobowiązania sprawiają, że część dochodu musi być regularnie przeznaczana na spłatę, co ogranicza elastyczność w zarządzaniu budżetem. Dodatkowo, zaległości w spłatach negatywnie wpływają na historię kredytową, co w przyszłości może utrudnić uzyskanie pożyczki lub kredytu hipotecznego. Jeśli banki zaczynają odmawiać nam finansowania, to wyraźny sygnał, że warto ponownie przemyśleć swoje podejście do zakupów.
Zakupy na raty mogą również utrudnić zwrot towaru. W przypadku zwykłego zakupu wystarczy oddać produkt sprzedawcy i czekać na zwrot pieniędzy. Jednak przy zakupie na raty konieczne jest dodatkowe formalne odstąpienie od umowy kredytowej w banku, na co mamy tylko 14 dni. To dodatkowy obowiązek, który może zniechęcać do zwrotu, nawet jeśli produkt nie spełnia naszych oczekiwań.
Nie można też zapominać o wpływie długoterminowych zobowiązań na nasze samopoczucie. Dla niektórych regularne spłaty są czymś naturalnym, ale dla innych mogą powodować stres i niepokój. Świadomość konieczności regulowania rat przez długi czas może obciążać psychicznie i prowadzić do pogorszenia komfortu życia. Warto więc dokładnie przemyśleć każdą decyzję o zakupie na raty, by uniknąć niepotrzebnego napięcia i problemów finansowych, przypomina prombank.pl.
Odroczone płatności, nowy sposób na "złapanie" klienta?
Odroczone płatności, czyli „kup teraz, zapłać później” (BNPL), pozwalają na dokonanie zakupu bez natychmiastowej zapłaty – zwykle z możliwością uregulowania należności po 30 lub 45 dniach, a czasem także rozłożenia jej na raty. Platformy e-commerce chętnie promują to rozwiązanie jako szybkie i bez kosztów, co sprawia, że jego popularność w Polsce stale rośnie. Jednak łatwość dostępu do odroczonych płatności może prowadzić do niekontrolowanego zadłużenia. Im więcej takich zakupów i dłuższy okres odroczenia, tym większe ryzyko utraty kontroli nad finansami – rachunki mogą się skumulować, a termin płatności przyjść szybciej, niż się spodziewaliśmy.
Warto pamiętać, że BNPL to forma kredytu, a jego niespłacenie w terminie wiąże się z dodatkowymi kosztami – odsetkami, opłatami za zwłokę czy negatywnym wpisem do rejestru dłużników. Konsekwencje mogą być poważne, prowadząc nawet do utraty zdolności kredytowej. Podobnie jak w przypadku kart kredytowych czy limitów w koncie, brak ostrożności może skończyć się długoterminowymi problemami finansowymi. Dlatego zanim zdecydujemy się na odroczoną płatność, warto dokładnie ocenić swoje możliwości spłaty, by uniknąć ryzyka spirali zadłużenia, ostrzega Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na swojej stronie internetowej.
Czytaj też:
Tym sposobem Polacy łatwo wpadają w zadłużenie. UOKiK mówi o pułapce