Agnieszka Dziemianowicz – Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej zaproponowała Ministerstwu Finansów zmianę sposobu waloryzacji emerytur i rent. Jej plan to przekształcenie wskaźnika waloryzacyjnego w taki sposób, by uwzględniał większy wzrost płac, a konkretnie uwzględnienie inflacji i ponad 20 proc. wzrost płac.
Podczas międzyresortowego spotkania omówiono możliwość zwiększenia udziału realnego wzrostu wynagrodzeń w waloryzacji do 50 proc. Dziennik "Fakt" podał, że uczestniczyli w nim też m.in. przedstawiciele ZUS, MON, KRUS. Zmiany miałby wejść w życie już w 2025 roku.
Dwie prognozy waloryzacji emerytur w 2025 roku
Z aktualnych prognoz resortu finansów wynika, że tak liczona waloryzacja w przyszłym roku wyniosłaby 5,82 proc. Podniosłoby to minimalną emeryturę z 1780 zł brutto do 1884 zł brutto.
W wariancie bogatszym, waloryzacja mogłaby sięgnąć nawet 8,55 proc. Wtedy minimalna emerytura wzrosłaby z 1780 zł brutto aż do 1933 zł brutto. Oznacza to, że wzrosłaby nie o 103,65 zł, ale o 152,27 zł. Zmiany miałyby również wpływ na wysokość dodatkowych świadczeń takich jak „trzynastki” i „czternastki”.
Inne scenariusze waloryzacji też są w grze
Podczas spotkania analizowano również możliwość procentowo-kwotowej waloryzacji lub przejścia na system uzależniony od wzrostu płac. Ministra Dziemianowicz – Bąk podkreśliła, że uwzględnienie w waloryzacji większego wzrostu wynagrodzeń to potencjalnie najkorzystniejsza opcja. Jak zaznaczyła, zmiany te mogą zostać wprowadzone bez konieczności nowelizacji prawa, a mogą być wprowadzone przez Radę Ministrów.
Obecnie o skali corocznej waloryzacji emerytur i innych świadczeń z ZUS decyduje poziom inflacji, a wzrost płac uwzględniany jest w niewielkim zakresie. Głównym składnikiem wskaźnika waloryzacji jest inflacja za cały poprzedni rok. Dodatkowo, Główny Urząd Statystyczny wylicza również "inflację emerycką", która uwzględnia proporcje wydatków charakterystyczne dla budżetów gospodarstw domowych emerytów, a te są inne niż przeciętnych rodzin.