Ostrzeżenie dla południowej Polski. Szczątki sondy kosmicznej mogą spadać z nieba

Ostrzeżenie dla południowej Polski. Szczątki sondy kosmicznej mogą spadać z nieba

Dodano: 
Satelita
Satelita Źródło: Unsplash / NASA
„Obiekt może nie spalić się całkowicie, a jego szczątki mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” – ostrzega POLSA, czyli Polska Agencja Kosmiczna.

Wystrzelona w kosmos ponad 50 lat temu sonda kosmiczna COSMOS 482 ma dwukrotnie przelecieć w najbliższych dniach nad Polską. Jeżeli nie spłonie całkowicie w atmosferze Ziemi, jej szczątki mogą spaść na nasze południowe terytorium.

Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) „wspólnie z agencjami UE i USA, pracuje nad najbardziej aktualną i precyzyjną informacją o przewidywanym wejściu sondy w atmosferę Ziemi i na bieżąco o tym informuje” – poinformowano w oświadczeniu. W grę wchodzą dwa pasy ziemi.

Sonda kosmiczna może zagrozić południowej Polsce

10 maja w godzinach 06:40-06:42 sonda pojawi się po raz pierwszy w pasie od Jeleniej Góry do Białej Podlaskiej, a po raz drugi w godzinach 08:11-08:13 w pasie od Zielonej Góry do Lublina. Ponowne wejście sondy w atmosferę Ziemi przewidywane jest na 10 maja 2025 ok. godz. 16:02. Naukowcy zastrzegają, że ten czas obarczony jest niepewnością o około 13 godzin.

Sonda COSMOS 482 to radziecka maszyna, która została wystrzelona w przestrzeń kosmiczną w 1972 roku. Oznacza to, że po ponad 53 latach ponownie wejdzie w atmosferę ziemską. Pierwotnym przeznaczeniem sondy było zostanie lądownikiem w misji na Wenus.

Prezes POLSA stracił stanowisko

Ostrzeżenie POLSA jest reakcją na wydarzenie z 18 na 19 lutego 2025 roku kiedy w godzinach 04:46-04:48 w niekontrolowany sposób człon rakiety nośnej Falcon 9 R/B wszedł w atmosferę nad terenem Polski. Wtedy szczątki rakiety znaleziono pod Poznaniem. Nikt nie ucierpiał.

POLSA nie ostrzegła skutecznie Polaków przed tym zagrożeniem. Rzeczniczka Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA), Agnieszka Gapys, informowała, że w tego typu sytuacjach agencja wysyła raporty do odpowiednich resortów, w tym Ministerstwa Obrony Narodowej. Według niej jeden z raportów został wysłany we wtorek o godzinie 12. Jednak rzecznik MON, Janusz Sejmej, stwierdził, że dokument nigdy nie dotarł do resortu. Okazało się, że raport wysłano na nieaktualny od pół roku adres e-mail. Ostatecznie fotel prezesa stracił wtedy Grzegorz Wrochna.

Czytaj też:
Ignis leci w kosmos. Polska misja kosmiczna coraz bliżej