To nie przypadek, że Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) otrzymała w 2023 roku ok. 16 tys. skarg związanych z wypłatą wynagrodzenia oraz innych świadczeń. Pracownik w starciu z pracodawcą jest często bezbronny, bo nie wie, że kara za zaleganie z wypłatą może wkrótce sięgnąć 50 tys. zł.
Do 10. każdego miesiąca i ani dnia później
Zgodnie z prawem pracownik musi otrzymać pensję nie później niż w pierwszych dziesięciu dniach następnego miesiąca kalendarzowego. Dokładny termin – oprócz zapisów umowy – powinien zostać umieszczony także w wewnętrznym regulaminie firmy, do którego dostęp ma każdy pracownik. Jeśli termin wypłaty wynagrodzenia wypada w dzień wolny od pracy, np. sobotę, niedzielę czy święto, pracodawca musi zlecić wypłatę w dniu poprzedzającym tak, aby pracownik otrzymał przelew z wynagrodzeniem przed weekendem lub świętem.
Kara będzie wyższa aż o 20 tys. zł
Pracodawca, który nie wypłaca w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia, bezpodstawnie obniża pensję lub bezzasadnie potrąca jej część podlega dziś karze grzywny od 1000 zł do 30 tys. zł (art. 282 § 1 pkt 1 Kodeksu pracy). Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przy okazji opracowywania nowej wersji projektu ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, chce wprowadzić wyższe kary dla nieuczciwych pracodawców. Według informacji opublikowanych przez „Dziennik Gazeta Prawna”, maksymalna grzywna wyniesie 50 tys. złotych.
Pracownik, któremu na czas nie wypłacono pensji może zgłosić ten fakt Państwowej Inspekcji Pracy. Po przeprowadzeniu kontroli inspektor nakaże wypłatę zaległych pieniędzy, o ile sprawa nie jest kontrowersyjna i nie budzi wątpliwości. W przeciwnym wypadku trzeba iść do sądu, który daje możliwość złożenia wniosku o wypłatę zaległości płacowych wraz z odsetkami, a także umożliwia staranie się o dodatkowe odszkodowanie.