Zwolnienia pracowników w Bama Poland z Gorzowa Wielkopolskiego to efekt jednego dużego zamówienia, którego zamawiający nie opłacił. Bama Poland produkowała
akcesoria do pielęgnacji obuwia, które sprzedawano w ponad 50 krajach. Gorzowski zakład był podwykonawcą niemieckiej firmy Bama Group. Innych klientów nie miał. Niemiecka firma nie zapłaciła polskiemu zakładowi za partię wkładek do butów. Nie zapłaciła, bo nie miała z czego. Sama też upadła.
Restrukturyzacja, syndyk i upadłość w Niemczech
Nie pomogła restrukturyzacja działającej na niemieckim rynku od ponad 100 lat spółki matki, ani inny podmiot, który wykupił jej udziały. Jak ustalił TVN 24, Curt Baumann założył firmę w Dreźnie w 1914 roku. Kupił maszynę do szycia, ręczny dziurkacz i rozpoczynając produkcję wkładek do butów. Firma zawsze robiła to samo, tylko jej właściciel się zmieniał.
Pracownicy zakładu w Polsce nie kryją rozgoryczenia: – Niemiecka spółka wodziła nas za nos. Finalnie, jak przyszło do zrobienia przelewu za wykonane usługi przez nas, to zostaliśmy poinformowani: „Przykro nam, ale jednak pieniążków nie dostaniecie”. Biuro prasowe Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej przekazało mediom, że Bama Poland w uzasadnieniu wniosku o upadłość wskazała „utracenie w sposób trwały zdolności płatniczej”.
Problem podwykonawców nie tylko w Polsce
Pięciu pracowników spółki złożyło indywidulane wnioski do Wojewódzkiego Urzędu Pracy (WUP) w Zielonej Górze o wypłatę zaliczki ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na łączną kwotę 101 699, 86 zł. Do WUP w Zielonej Górze wpłynął też wniosek pracodawcy "o wypłatę zaliczek na poczet niezaspokojonych roszczeń pracowniczych wraz ze zbiorczym wykazem obejmującym 114 osób, na kwotę 556 535,16 zł". Po wejściu syndyka do niemieckiej spółki ucierpiały też zakłady w Szwajcarii, Francji i w Belgii. Niemiecka fabryka przestała płacić wszystkim swoim podwykonawcom.