Więcej pacjentów, albo mniej za wizytę. Resort zdrowia straszy przychodnie

Więcej pacjentów, albo mniej za wizytę. Resort zdrowia straszy przychodnie

Dodano: 
Kolejka
Kolejka Źródło: Pixabay / freestocks-photos
Ministerstwo Zdrowia przedstawiło dwa pomysły na skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów. Oba uderzają w przychodnie i poradnie. Druga z nich ma wejść w życie już od 1 kwietnia.

Rok 2024 był rekordowy pod względem czasu czekania na wizytę u lekarza specjalisty w Polsce. Średni czas oczekiwania wynosił już 4,2 miesiąca. To najdłużej od 2012 roku, wynika z badań Fundacji Watch Health Care. Wtedy czas oczekiwania wynosił 2,4 miesiąca.

W 2014 roku najdłużej trzeba było czekać na wizytę u:

  • angiologa (leczenie chorób naczyń tętniczych) – średnio 13,9 miesięcy,
  • endokrynologa (tarczyca) – 12,1 miesięcy,
  • chirurga naczyniowego – 11,6 miesięcy.

Konkluzja raportu jest bardzo dla Polaków przykra: publiczny system wypycha coraz więcej pacjentów do prywatnych gabinetów lekarskich, a z pieniędzy publicznych finansowane jest przede wszystkim utrzymanie zasobów systemu publicznego, w mniejszym stopniu leczenie.

Resort zdrowia wymyślił

Ministra zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła na antenie radia RMF dwa pomysły na skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów:

  • dalszy rozwój centralnej e-rejestracji,
  • odpowiednia ilość pierwszorazowych przyjęć do specjalistów, albo obniżona wycena za wizytę.

Obecnie e-rejestracja działa w formie pilotażu. W taki można się zapisać tylko na wizytę do kardiologa. W nowy sposób można się zapisać na wizytę w 200 placówkach, które zatrudniają kardiologów (15 proc. wszystkich wizyt). Do końca 2025 roku według zapowiedzi minister Leszczyny do systemu muszą wejść wszystkie placówki świadczące kariologiczne usługi.

Drugie rozwiązanie jest zupełnie nowe i dotyczy wszystkich przychodni i poradni: — Wprowadzamy pewne zmiany w zarządzaniu kolejką po to, żeby pacjenci pierwszorazowi nie byli przyjmowani sześć, osiem, dziesięć razy w ciągu tego samego roku — wyjaśniła Izabela Leszczyna. — Przyjmujcie pierwszorazowych pacjentów, bo jeśli nie będziecie mieli odpowiedniej liczby pierwszorazowych, to wprowadzimy degresję, czyli będziemy mniej płacić za wizytę. Oceniła, że „to spowoduje, że te kolejki się zmniejszą”.

Czytaj też:
W aptece załatwisz więcej. Farmaceuci z nowymi uprawieniami
Czytaj też:
Trzy razy więcej chorych na HIV. Skutek migracji z Ukrainy
Czytaj też:
Rząd wyszykował potężne podwyżki. Pielęgniarki dostaną ponad 10 tys. zł