Nie atakuj ratownika. Naprawdę słono zapłacisz za agresję i wyzwiska

Nie atakuj ratownika. Naprawdę słono zapłacisz za agresję i wyzwiska

Dodano: 
Ratownik medyczny
Ratownik medyczny Źródło: Pixabay / AndrzejRembowski
Kary za napaść na funkcjonariuszy, ratowników medycznych, lekarzy czy po prostu na Polaków podejmujących interwencję zdrowo uderzą po kieszeni. Nie ma wyjścia – inne argumenty jak dotąd zawiodły.

Nie będzie cackania się z osobami używającymi przemocy. Rząd przyjął nowe przepisy: za atak na ratownika medycznego, policjanta, strażaka, czy strażnika miejskiego trzeba się od tej pory liczyć z karą od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia.

Dotychczas kara za naruszenie nietykalności funkcjonariusza wynosiła do 3 lat, a wobec obywatela ratującego innych – do 2 lat więzienia.

Zmiana dotyczy także większej ochrony osób, które narażają swoje życie i zdrowie, pomagając innym: lekarzy, pielęgniarek, ratowników górskich i wodnych oraz osób pomagających i ratujących życie i zdrowie innych.

Agresja to w Polsce sposób na wyrażenie niezadowolenia

Agresja słowna i fizyczna jest w Polsce na porządku dziennym i coraz częściej kończy się bardzo źle. W kwietniu 2025 roku na terenie Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie doszło w do tragicznego zabójstwa lekarza, Tomasza Soleckiego. 35-letni pacjent wtargnął do gabinetu ortopedy i zaatakował go nożem. Sprawca, Jarosław W., był niezadowolony ze sposobu leczenia i w ten sposób wyraził swoje niezadowolenie. Zaatakowany lekarz zmarł na miejscu.

Problemem agresji wobec ratowników medycznych, pielęgniarek, lekarzy i pracowników administracyjnych bada Gdański Uniwersytet Medyczny. Ponad 89,5 procent badanych osób pracujących na Klinicznym Oddziale Ratunkowym doświadczyło przemocy słownej, a prawie 67 proc. – fizycznej. Według danych Polskiego Towarzystwa Ratowniczego, ratownicy w całym kraju co roku wyjeżdżają do 3,5 mln interwencji, do 15 proc. z nich kończy się agresją ze strony pacjentów.

Sprawcami byli pacjenci pod wpływem alkoholu, substancji psychoaktywnych, osoby z ostrymi zaburzeniami psychicznymi oraz członkowie rodzin pacjentów.

Nowe uprawnienia policji i publikacja wyroku

Słowna agresja też nie będzie już bezkarna. Każda osoba, która podczas interwencji zostanie znieważona, będzie traktowana jak funkcjonariusz publiczny, a sprawą szybko zajmie się prokuratura. Wystarczy wniosek pokrzywdzonego.

Za agresywne zachowanie w miejscu publicznym, np. w szpitalu czy urzędzie, grozić będzie kara aresztu, ograniczenia wolności, grzywny od 1000 do 5 tys. złotych lub 1000 złotych mandatu. Taka sama kara będzie grozić za zakłócanie spokoju i porządku publicznego pod wpływem alkoholu lub narkotyków i innych środków odurzających (np. dopalaczy).

Na wniosek osoby pokrzywdzonej sąd będzie musiał opublikować wyrok (np. na stronie internetowej), jeśli sprawca zostanie skazany za przemoc wobec funkcjonariusza lub osoby ratującej innych.

Jeśli ktoś zostanie przyłapany na gorącym uczynku ataku, to policja będzie mieć obowiązek, a nie tylko możliwość, zatrzymać go i doprowadzić do sądu.

Czytaj też:
Paczkomat uratuje życie. Nowa inwestycja InPost

Czytaj też:
Nie ma już szpitala? Nie szkodzi, będzie Powiatowe Centrum Zdrowia