Nagły zgon to w Polsce kłopot. Nie ma komu stwierdzić śmierci i wypisać aktu zgonu. Jak wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich, od 13 lat obecne przepisy w Polsce nie pozwalają np. ratownikom medycznym na formalne stwierdzenie śmierci. Tylko lekarz, najczęściej z pogotowia, ma uprawnienia do wypisania karty zgonu. W praktyce prowadzi to do bulwersujących sytuacji, kiedy ciała ofiar wypadków pozostają na miejscu zdarzenia (na jezdni, w alejce sklepowej, na chodniku, w domu), ponieważ ratownicy medyczni, mimo że umieją stwierdzić zgon, są zmuszeni czekać na przyjazd lekarza, którego trzeba w trybie pilnym odciągnąć od innych obowiązków. W weekendy lub dni świąteczne dyspozytorzy pogotowia nagminnie odmawiają wysłania lekarza, aby stwierdził zgon, bo wolnych lekarzy nie ma. W efekcie rodziny osób zmarłych w domu nie mogą rozpocząć formalności pogrzebowych.
Już trwają prace nad wprowadzeniem elektronicznej karty zgonu
Ministerstwo Zdrowia pracuje nad wprowadzeniem nowego zawodu do polskiego systemu prawnego – koronera. W wielu krajach to on przeprowadza postępowania związane z nagłymi lub niewyjaśnionymi zgonami. Musi mieć wiedzę medyczną oraz prawniczą. „Aktualnie trwają prace legislacyjne w celu opracowania projektu w zakresie stwierdzania zgonów i wystawiania kart zgonu, w tym elektronicznej karty zgonu, oraz powołaniem instytucji koronera” – poinformował Rzecznik Praw Obywatelskich, przytaczając odpowiedź Ministerstwa Zdrowia na jeden z jego wniosków.
Ułatwienia nie wcześniej niż w przyszłym roku
Projekt ustawy wdrażającej m.in. funkcję koronera oraz elektroniczne karty zgonu do polskiego prawa został wpisany do listy projektów, którym rząd nada bieg w II kwartale 2025 roku. Pierwotnie miał wejść w życie w styczniu 2021 roku. W 2019 roku rzecznik Praw obywatelskich zwracał się do prezydentów miast i starostów o powołanie „powiatowego koronera” lub wykupienie takich usług w placówkach medycznych. Takie decyzje podjęto w Łodzi, Opolu i Będzinie. W Piotrkowie Tryb. władze miasta zawarły umowy z pięcioma lekarzami, do których kontakty otrzymała policja i Straż Miejska. W Mysłowicach podpisano zaś umowę z tamtejszym centrum zdrowia.