Sankcja Kredytu Darmowego oznacza, że zamiast spłacać całą kwotę, można spłacić bankowi wyłącznie pożyczony kapitał, obniżyć ratę, a do tego otrzymać zwrot dotychczasowych odsetek – nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Pod warunkiem, że bank zawierając umowę nie potraktował obowiązku informacyjnego wobec klienta wystarczająco poważnie.
Kiedy ruszy lawina pozwów, to nikt jej nie powstrzyma – ostrzega Związek Banków Polskich.
Pułapki na klientów w umowie będą się teraz mścić
Obawy banków to pokłosie lutowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Trybunał orzekł, że w przypadku naruszenia obowiązku udzielenia informacji, które wpływają na zdolność konsumenta do oceny zakresu jego zobowiązania, bank może zostać pozbawiony prawa do odsetek i opłat. Nie chodzi tylko o zakres zobowiązania, ale też o jego uprawnienia. Bank, podając niepełne informacje, nie może utrudniać konsumentowi korzystania z jego praw.
Polskie banki pozwalały sobie na dużą dowolność w umowach. na przykład obliczały całkowite oprocentowanie kredytu nie tylko od wnioskowanej kwoty kapitału, ale też od prowizji. Albo nieprawidłowo informowały o całkowitym koszcie kredytu, prawie do odstąpienia czy też prawie do jego przedterminowej spłaty, która oznacza zaskakujące opłaty, jak np. monitorowanie stanu zadłużenia.
RRSO powinna być jasna i zrozumiale zapisana
Bank ma obowiązek jasno wskazać rzeczywistą roczną stopę oprocentowania (RRSO) obliczoną w chwili zawarcia umowy kredytowej. Umowa powinna też zrozumiale przedstawiać warunki zmiany opłat związanych z jej wykonaniem.
W trakcie zawierania umowy kredytowej klientowi powinny zostać wskazane i wyjaśnione okoliczności, które mogą wpływać na warunki zmiany tych opłat. Zdaniem TSUE, jeśli tych informacji brakuje, przewidziana w polskim prawie sankcja jest proporcjonalna i nie musi być stopniowana.
Czytaj też:
Czyli jest darmowy kredyt? Trybunał Sprawiedliwości ujął się za kredytobiorcą