O likwidacji WIBORu i zastąpieniu go innym wskaźnikiem mówiono od momentu eksplozji inflacji w Polsce. Spadek siły nabywczej złotego w 2021 r. był wręcz dwucyfrowy. Rada Polityki Pieniężnej postanowiła wtedy o podwyższeniu stóp procentowych, które odpowiadają m.in. za raty kredytów i oprocentowania lokat, co uderzyło w portfele kredytobiorców. Teraz okazało się jednak, że z feralnym instrumentem będziemy musieli jeszcze wytrzymać.
Co to jest WIBOR?
W telegraficznym skrócie WIBOR, to wysokość oprocentowań poszczególnych produktów na rynku międzybankowym, na jakie banki umawiają się, aby udzielać sobie wzajemnie pożyczek.
Wskaźnik ten jednak stał się zmorą Polaków. Z niejasnych dla społeczeństwa przyczyn w Polsce mamy najwyżej oprocentowane kredyty bankowe w całej Unii Europejskiej, a wysokość odsetek na kontach i lokatach jest niezadowalające.
Po 2021 r. politycy i urzędnicy Komisji Nadzoru Finansowego zapowiedzieli pracę nad zastąpieniem tego wskaźnika. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste przedsięwzięcie.
WIRON nie zastąpi WIBORu. Wskaźnik ten nie jest bezpieczny
Od kilku miesięcy spekulowano, że wskaźnik WIBOR zostanie zastąpiony przez łagodniejszy dla konsumentów wskaźnik. Do tego jednak nie dojdzie – przynajmniej na razie.
Okazało się bowiem, że planowany na zastępstwo wskaźnik WIRON byłby nie do końca przewidywalny. Przez ciągłą zmienność oprocentowania mógłby on wywołać chaos i zamieszanie na rynku finansowym.
„Mając na uwadze dążenie do dotrzymania, określonego na koniec 2027 r., finalnego momentu konwersji wskaźników referencyjnych w Polsce, Komitet Sterujący NGR zdecydował się ująć w dodatkowej rundzie konsultacji publicznych cztery indeksy i propozycje indeksów z rodziny indeksów WIRF. W dalszym toku konsultacji nie będą uwzględnione wskaźnik WIRON, WIRON+ ani WRR” – napisano w komunikacie Komisji Nadzoru Finansowego.
KNF nie składa jednak broni i zapewnia, że trwają pracę nad wprowadzeniem bardziej przestępnego wskaźnika.