Będzie ochrona gospodarstw domowych przed gwałtownymi podwyżkami cen energii elektrycznej, albo nie. Dotychczasowa tarcza będzie chronić Polaków do końca września 2025 roku, bo to rok wyborczy. Potem może być różnie.
Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska powiedziała w mediach, że decydujący dla dalszych decyzji będzie kwiecień 2025 roku. Wówczas wszyscy poznamy nowe taryfy spółek energetycznych. – Ceny na rynku hurtowym w zeszłym roku spadły. Zobaczymy, jakie będą nowe taryfy i na tej postawie rząd wyciągnie wnioski czy możemy trochę poluzować – wyjaśniała. „Poluzować” w tym wypadku znaczy tyle co podwyższyć.
Tarcza ochronna ma granice
Od dwóch lat cena prądu stosowana w rozliczeniach z odbiorcami nie może być wyższa niż maksymalna cena prądu wskazana w Ustawie o zmianie ustawy o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku oraz w 2024 roku. To sposób na utrzymanie cen prądu w ryzach, które gwałtownie zaczęły rosnąć po ataku Rosji na Ukrainę.
Do końca września 2025 roku gospodarstwa domowe zapłacą 500 zł za MWh netto. Część małych firm oraz samorządy płacą do końca marca 2025 roku 693 zł za MWh netto. Potem ich ochrona się kończy.
Niższa opłata mocowa tylko do połowy 2025 roku
Rząd wspaniałomyślnie przedłużył też do połowy 2025 roku zwolnienie z opłaty mocowej dla gospodarstw domowych. W połowie 2024 roku wynosiła ona od 2,66 zł do 14,9 zł netto miesięcznie, w zależności od zużycia energii w danym gospodarstwie domowym.
Koszt tarczy osłonowej dla gospodarstw domowych do 30 września 2025 roku to 3,732 mld zł, w tym dodatkowe 150 mln zł dla samorządów i podmiotów użyteczności publicznej, a dodatkowo 398 mln w 2026 roku z tytułu późniejszego rozliczania rekompensat. W sumie to niemal 4 mld zł. Koszt zawieszenia opłaty mocowej to 1,476 mld zł. Cała tarcza ma kosztować Polaków nieco ponad 5,6 mld zł.
Czytaj też:
Rachunki za prąd będą tylko rosły. Jeden dokument nie pozostawia wątplwiości