W sondażu, przeprowadzonym dla „Super Expressu”, zapytał o to Polaków Instytut Badań Pollster. Ponad połowa pytanych (52 proc.) jako odpowiedzialnego wskazała premiera Donalda Tuska.
Zdecydowanie mniej badanych w tej sprawie obwinia szefa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego (20 proc.) oraz prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego (14 proc.). Kolejne 14 proc. oceniło, że za sytuację odpowiada ktoś inny.
Skąd taka wysoka cena?
Na cenę kostki masła w sklepie ma wpływ cena za tonę tego produktu na europejskiej giełdzie EEX. We wrześniu był to koszt 8 tys. euro. Niestety, w listopadzie tona masła kosztuje już ponad 8,5 tys. euro za tonę (367 200 zł) i jest to cena rekordowo wysoka. Stąd również wzrost cen w sklepach. Masło już raz kosztowało 10 zł. Było to na przełomie 2017 i 2018 roku, za rządów PiS.
Wzrost cen masła wiąże się także z kryzysem klimatycznym. Susza, która miała miejsce w poprzednich miesiącach, wpłynęła na ilość dostępnej paszy dla krów oraz jej jakość, która odbija się na wydajności zwierząt. Produkcja mleka spadła, a samo mleko jest niższej jakości – zawiera mniej tłuszczu i białka.
Część stad mlecznych w Europie ucierpiała także z powodu epidemii choroby niebieskiego języka, co zmusiło hodowców do redukcji ilości zwierząt w stadzie. W takiej sytuacji producentom bardziej opłaca się robić sery w takiej sytuacji niż masło.
Sklepy walczą z konkurencją na ceny masła
W porównaniu z 2023 rokiem spadła liczba akcji promocyjnych. Od stycznia do początku listopada br. w sklepach rok do roku ubyło 13,8 proc. promocji na masło. Najbardziej ich liczbę ograniczyły sieci typu cash&carry (-24,8 proc.), supermarkety (-23,4 proc.) i hipermarkety (-17,4 proc). „Lepszy efekt handlowy daje promowanie masła rzadziej, ale silniej procentowo. W ten sposób rabat jest lepiej zapamiętany przez klientów” – ocenił ekspert Piotr Biela dla PAP.