Coś się mocno zmieniło we wszystkich czterech krajach wyszehradzkich w stosunku do uchodźców z Ukrainy. Mieszkańcy Polski Słowacji, Czech i Węgier uważają, że pomoc humanitarna jest nadal konieczna, ale już sama obecność Ukraińców jest odbierana negatywnie, poza zapełnianiem wolnych miejsc pracy.
Za dalszym przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy jest dziś mniej niż połowa ankietowanych w czterech krajach przez European National Panels mieszkańców. Polska wyróżnia się na tym tle najwyższym poziomem sympatii wobec Ukraińców.
Pracują, zarabiają, ale to jakoś nie pomaga – przeciwnie
W Polsce obecnie przebywa ponad 1,5 mln obywateli Ukrainy. 985 tys. z nich korzysta z ochrony czasowej (uchodźcy), czyli ma numer PESEL UKR – tak wynika z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA). Głównym dochodem obywateli Ukrainy jest dochód z pracy. Dla Ukraińców, którzy do Polski przyjechali przed wojną, praca jest źródłem średnio 90 proc. ich dochodu. W przypadku uchodźców wojennych to 76 proc.
Pytani o konsekwencje napływu uchodźców wojennych z Ukrainy 50 proc. ankietowanych Polaków stwierdziło, że uchodźcy z Ukrainy są roszczeniowi, przyczynili się do wzrostu cen, wykorzystują nasze państwo pobierając niesłusznie świadczenia i zagrażają Polakom na rynku pracy. Ponad 75 proc. badanych uważa również, że wojna na Ukrainie ma skutki gospodarcze dla Polski.
Strach o własne zasoby
Napływ uchodźców wyzwala sytuację, w której grupy narodowe zaczynają konkurować o miejsca pracy, dostęp do służby zdrowia czy rynku mieszkaniowego – uważa Piotr Długosz, profesor Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.
– Do Polski napłynęła głównie ukraińska klasa średnia, która wynajmuje mieszkania, posiada dobre samochody i inne dobra konsumpcyjne oraz jest dobrze wykształcona. Dłuższy pobyt tej grupy może powodować lęk wśród Polaków przed deklasacją. Szczególnie młodzi Polacy obawiają się, że rośnie konkurencja przy wejściu w dorosłość – tłumaczy wyniki badania naukowiec.