Unijny system ETS2, mający objąć emisje z transportu drogowego i budynków od 2027 r., budzi kontrowersje ze względu na potencjalny wzrost kosztów życia. Jego celem jest redukcja emisji gazów cieplarnianych w sektorach dotąd nieregulowanych, jednak koszty zakupu uprawnień emisyjnych przez dostawców paliw prawdopodobnie zostaną przeniesione na konsumentów. Może to oznaczać wyższe ceny paliw oraz ogrzewania w gospodarstwach domowych korzystających z gazu i węgla. Polski rząd apeluje o opóźnienie wdrożenia ETS2, wskazując, że obecny plan może uderzyć w budżety domowe i osłabić konkurencyjność przemysłu. Eksperci są podzieleni w ocenie tego ambitnego projektu Komisji Europejskiej.
Makaroff: ETS-2 to szansa dla Polski
W marcu portal money.pl przeprowadził wywiad z ekspertem z think tanku Strategic Perspectives Neil'em Makaroff'em. Ekspert uznał, że w kontekście ETS2, w przypadku przemysłu i obronności wyłaniają się trzy kluczowe wnioski dla przyszłości europejskiej polityki.
Po pierwsze, transformacja energetyczna musi być społecznie sprawiedliwa – potrzebne są mechanizmy osłonowe, które ochronią najwrażliwsze grupy przed skokami cen energii. Po drugie, Europa powinna wzmacniać swój przemysł, szczególnie w sektorach strategicznych, by zachować autonomię i bezpieczeństwo. Po trzecie, przemysł i obronność mogą się uzupełniać, jeśli wsparcie będzie zaprojektowane z myślą o długoterminowej odporności.
Polska, z uwagi na swoje położenie i profil gospodarczy, może odegrać ważną rolę w kształtowaniu nowego europejskiego podejścia, uznał Makaroff. Choć domaga się odroczenia ETS2 o trzy lata, możliwe są kompromisy – np. wprowadzenie limitów cenowych czy mechanizmów łagodzących. Wspólne stanowisko będzie trudne, bo państwa takie jak Niemcy czy Dania mają inne priorytety, ale umiarkowane rozwiązania – zdaniem eksperta – mogą przekonać szerszą koalicję.
Czy jednak kontrola cen nie podważa idei systemu handlu emisjami? Niekoniecznie. Główne cele ETS to redukcja emisji i finansowanie transformacji. Jeśli cena uprawnień stanie się zbyt wysoka i wywoła społeczny opór, może zagrozić całemu systemowi. Oprócz sygnału cenowego kluczowe są inwestycje w zielone technologie i realne wsparcie dla obywateli – to one zdecydują o powodzeniu polityki klimatycznej.
„Warto pamiętać, że sygnał cenowy to tylko jeden z instrumentów. Równie ważne są bezpośrednie inwestycje w technologie niskoemisyjne i wsparcie dla obywateli. Zbyt wysoka cena uprawnień, która wywołałaby społeczny opór, mogłaby paradoksalnie zaszkodzić całej polityce klimatycznej” – ocenia Makaroff w rozmowie z money.pl.
Buk i Izdebski: Koszty życia polskich rodzin wzrosną wielokrotnie
Obszerny raport pt. „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków” dotyczący wpływu na rachunki Polaków przygotowali również Wanda Buk, była wiceminister cyfryzacji i była wiceprezes zarządu ds. regulacji w Polskiej Grupie Energetycznej oraz Marcin Izdebski, który przez parę lat pracował w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
Eksperci zgodnie uznali, że Polska znajduje się w gronie państw najbardziej narażonych na skutki wprowadzenia systemu ETS2. Z jednej strony mamy wyższe niż unijna średnia zapotrzebowanie na ciepło, z drugiej – największy udział węgla w ogrzewaniu budynków mieszkalnych. Największe koszty poniosą mieszkańcy starszych, nieocieplonych domów jednorodzinnych. W 2022 r. udział wydatków na energię w polskich gospodarstwach domowych należał do najwyższych w UE – 7,8 proc. wobec unijnej średniej 5,1 proc.
Eksperci szacują, że koszt zakupu uprawnień do emisji związanych z transportem wyniesie w 2027 r. ok. 11,5 mld zł, a w 2030 – już 21 mld zł. Wzrost cen paliw i usług transportowych odczujemy bezpośrednio i pośrednio – poprzez wyższe ceny towarów i usług. Po połączeniu ETS1 i ETS2 gospodarstwa domowe będą musiały konkurować o ograniczoną pulę uprawnień z dużymi emitentami, jak elektrownie czy huty. Jeśli przemysł nie ograniczy emisji w zakładanym tempie, koszty dla obywateli będą jeszcze wyższe.
Z raportu wynika, że dla przeciętnej rodziny w Polsce skumulowany koszt ETS2 w latach 2027–2030 wyniesie od 6,3 tys. zł (ogrzewanie gazem) do ponad 10 tys. zł (ogrzewanie węglem), a do 2035 r. – nawet 39 tys. zł. W praktyce oznacza to, że w 2027 r. rodzina korzystająca z węgla może wydać na pokrycie tych kosztów równowartość 73 proc. minimalnego wynagrodzenia, a do 2030 r. – aż 134 proc. Dla gospodarstw o wysokim zużyciu energii kwoty te będą jeszcze wyższe – do 77 tys. zł w ciągu ośmiu lat.
Eksperci uznają za konieczne pilne działania administracji – zarówno dyplomatyczne, w celu utrzymania oddzielności systemów ETS1 i ETS2 po 2030 r., jak i krajowe, skupione na wspieraniu termomodernizacji budynków. Potrzebna jest szeroka kampania informacyjna oraz dobrze zaprojektowane programy wsparcia. Przy skali potrzeb może dojść do spiętrzenia inwestycji i konkurencji o surowce, wykonawców i środki publiczne. Bez koordynacji i analiz efektywność transformacji spadnie, a jej koszty znacząco wzrosną.
Śniegocki: o pomysłach Polski nikt nie dyskutuje
Aleksander Śniegocki, prezes Instytutu Reform w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” zwraca uwagę, że w debacie unijnej ETS2 nie jest postrzegany jako zagrożenie dla konkurencyjności europejskiej gospodarki. Zachodnie rządy, chadecja w europarlamencie ani środowiska biznesowe nie domagają się jego odroczenia czy likwidacji. Główne postulaty zmian w Zielonym Ładzie dotyczą uproszczenia obowiązków raportowych i większej elastyczności technologicznej. Sam ETS pozostaje kluczowym narzędziem realizacji celów klimatycznych. Wątpliwości wokół ETS2 koncentrują się głównie na jego skutkach społecznych – zwłaszcza możliwym, zbyt szybkim wzroście cen paliw – i to tu możliwe są korekty, np. poprzez mechanizmy stabilizacji cen.
Śniegocki zaznacza, że Polska jako prezydent Rady UE pełni funkcję „uczciwego pośrednika” i nie może otwarcie forsować własnych interesów. Choć może kształtować agendę, obecny nacisk Polski na aspekt bezpieczeństwa energetycznego nie znajduje dużego poparcia. Trudno bowiem przekonać inne kraje, że obciążenie importowanych paliw kosztami emisji i reinwestowanie środków w lokalną, czystą energię osłabia bezpieczeństwo UE. Pomysły takie jak przesunięcie ETS2 o trzy lata czy jego całkowite wstrzymanie są na marginesie europejskiej dyskusji.
„O rezygnacji z ETS2 w ogóle się nie mówi, a czeska propozycja odroczenia wdrożenia systemu o zaledwie jeden rok rok nie cieszy się jak na razie szerokim poparciem. Dlatego obecnie polski pomysł odroczenia ETS2 o trzy lata – a tym bardziej hasła o skasowaniu systemu – są na uboczu dyskusji” – przyznaje Aleksander Śniegocki.
Czytaj też:
Rząd pospiesznie podjął decyzję. Skutki zobaczymy na rachunkach za prąd