Masło po 10 zł za kost
kę o wadze zaledwie 200 g to jest mocno odczuwalna cena w okresie nadchodzących świąt i większej ilości wypieków, zauważył wiceminister. Mowa o
makowcach, miodownikach, orzechowcach i kruchych ciasteczkach.
Wysokie ceny masła tłumaczył zwiększonym popytem w okresie świątecznym, zarówno detalicznym, jak i hurtowym – cukierniczym. Wspomniał również o dużych zamówieniach na polskie masło z zagranicy, które również miały wpływ na wzrost cen.
Czechy i Słowacja biorą hurtowo nabiał z Polski
– W tej chwili obserwujemy już takie trendy mniejszych zamówień, na przykład z Czech, ze Słowacji czy z innych państw europejskich na nasz nabiał – wyjaśniał w radiu wiceminister Michał Kołodziejczyk. Jego zdaniem może to przełożyć się na zwiększenie podaży w Polsce i za co tym idzie – obniżenie cen.
Kostka masła 250 g w Czechach kosztuje około 80 koron czeskich, czyli prawie 15 zł. Podobna cena w przeliczeniu na euro jest na Słowacji. W rok kostka podrożała o 40 procent. Czeskie media podają, że wysokie ceny masła wynikają przede wszystkim z wysokich kosztów energii, inflacji i niedoborów tłuszczów mlecznego. Czeski rząd podejrzewa, że doszło do zmowy producentów, którzy specjalnie zawyżają ceny. Słowacy winią swoje krowy, które dają mniej mleka i chorują.
Nie jest tak źle uważa wiceminister
– Gdyby porównać cenę masła dzisiaj z tą sprzed kilku lat, to ona relatywnie, w stosunku do zarobków, w stosunku do cen innych produktów, nie jest wysoka - przekonywał wiceminister rolnictwa. W jego ocenie, stabilizacji sytuacji na rynku masła można spodziewać się na początku 2025 roku.
Krytykował też własny resort: – "To jest cena, którą dzisiaj płacimy za masło, braku odważnych decyzji, braku reform, braku planów na rolnictwo, na handel". Zdaniem Michała Kołodziejczaka, przedsiębiorstwa odpowiedzialne za żywność powinny być w Polsce chronione.