Jaja mogą niedługo bardzo podrożeć. Wszystko z powodu zbyt małego wylęgu kur nośnych, który nie odpowiada potrzebom rynku. Taka sytuacja doprowadzi z kolei do zbyt małej podaży jajek, a co za tym idzie, znacznych wzrostów cen, które będziemy mogli zaobserwować w sklepach spożywczych już jesienią 2024 r.
Ceny jaj znowu pójdą do góry
Chociaż w tym roku nie powinniśmy spodziewać się tak dużych podwyżek, jakie miały miejsce w 2022 r., kiedy jajka podrożały nawet o 75 proc., to mogą one być dotkliwe, mówi Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, cytowana przez forsal.pl.
W 2022 r. podczas pandemii problem niedostatecznej podaży jaj trawił całą Europę. W Wielkiej Brytanii jajek brakowało nawet w sklepach. Teraz sytuacja przedstawia się mniej tragicznie, jednak musimy być gotowi na znaczny wzrost cen, w stosunku do tego, co obserwujemy w sklepach na chwilę obecną.
Ceny jaj zależne od branżowych zmian
Wpływ na ceny jaj będą miały jednak nie tylko niewystarczające urodzenia kur nośnych, których w 2024 r. urodziło się najmniej od ośmiu lat. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na cenę jest stopniowe przechodzenie branży na inny rodzaj chowu, przede wszystkim odchodzenie od chowu klatkowego. Ma to związek z coraz bardziej zaostrzonymi przepisami dotyczącymi dobrostanu zwierząt, ale także preferencjom konsumenckim i coraz rzadsze sięganie po jaja klatkowe, mimo ich stosunkowo niższej ceny. Jeszcze innym problemem są obawy hodowców o powrót wirusa ptasiej grypy, który mógłby spowodować kolosalne straty. Producenci są więc dużo mniej skłonni do inwestycji, niż miało to miejsce jeszcze kilka lat wcześniej.
Chociaż Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz prognozuje sytuację cenową na rynku hurtowym, to jednak należy się spodziewać, że przy wzroście cen jaj w skupach i hurtowniach, sprzedawcy przeniosą wyższe koszty pozyskania jaj na konsumenta końcowego. Oznacza to, że w sklepach najprawdopodobniej zapłacimy o wiele więcej.