Sezon grzewczy, który w Polsce rozpocznie się 30 października może być szczególnie trudny dla tych osób, które do produkcji ciepła w domach nadal wykorzystują węgiel kamienny. Były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski ostrzega Polaków przed brakami surowca i apeluje do rządu o zwiększenie wolumenu węgla przeznaczonego do opału dla odbiorców indywidualnych.
Braki węgla przez zimą
Były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski podczas wywiadu udzielanemu Radiu Katowice zwrócił uwagę, że z 33 mln ton węgla produkowanego rocznie w Polsce na potrzeby energetyczne, około 8 mln ton powinno być przeznaczone na opał dla gospodarstw domowych. Tymczasem, według jego szacunków, na cele grzewcze trafia jedynie 2-3 mln ton, co stanowi znaczący niedobór w stosunku do zapotrzebowania.
Markowski wieszczył podczas wywiadu, że w zbliżającym się sezonie grzewczym najpewniej czekać będzie nas powtórka z kolejek pod kopalniami. Były wiceszef resortu gospodarki w rządach Prawa i Sprawiedliwości uważa również, że rząd najprawdopodobniej będzie znowu „ratował się” importem węgla kamiennego, który jednak okaże się mało kaloryczny.
Prognozując katastrofalną sytuację, która może dotknąć osoby opalające węglem, Jerzy Markowski podpiera się wyliczeniami sporządzonymi przez oficjalne agencje rządowe, m.in. Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Bariery dla opalających węglem
Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, zauważył również, że Ministerstwo Klimatu wprowadza coraz więcej ograniczeń dotyczących wykorzystania polskiego węgla.
Jego zdaniem przepisy związane z zawartością popiołu i siarki w węglu przeznaczonym do celów grzewczych praktycznie wykluczają możliwość stosowania węgla pochodzącego z polskich złóż. Markowski podkreślił, że w Polsce nie ma dostępnych zasobów węgla, które spełniałyby te rygorystyczne wymagania.