Tu już auta na kilometry nie weźmiesz. Koniec usługi carsharingu

Tu już auta na kilometry nie weźmiesz. Koniec usługi carsharingu

Dodano: 
Ruch drogowy
Ruch drogowy Źródło: Pexels / Pixabay
Współdzielenie aut nie okazało się interesującą usługą dla Polaków. Spółka Panek od kwietnia stawia wyłącznie na wypożyczanie samochodów na doby. Koniec carsharingu.

Model biznesu polegający na współdzieleniu rzeczy miał być przyszłością gospodarki. Pomysł, by wypożyczać zamiast mieć na własność wydawał się trafiony. „Nie musimy posiadać wszystkiego, by z tego korzystać. Współdzielenie to klucz do równoważonego jutra." – taka myśl przyświecała nowemu pomysłowi na biznes.

To miał być sposób na efektywniejsze wykorzystanie zasobów, zmniejszenie kosztów i ograniczenie marnotrawstwa. Wartością dla klientów w tym układzie jest dostęp do dóbr lub usług w bardziej elastyczny, przystępny cenowo i zrównoważony sposób niż w tradycyjnym modelu własności. W ten sposób współdzieli się mieszkania (Airbnb, Vrbo, Home to Go), korzysta z samochodu na minuty w ramach tzw. car sharingu (Panek, Traficar, CityBee) czy wspólnych przejazdów (Blablacar, Yanosik, AutoStop).

Mały zysk, bardzo duże koszty

Firma Panek ogłosiła, że z usługi współdzielenia aut będzie można korzystać tylko do 28 marca 2025 roku. Jako kluczowe powody odejścia od usługi zarząd firmy podał:

  • bardzo wysokie szkody związane z nieprawidłowym użytkowaniem pojazdów,
  • brak ulg dla operatorów
  • bardzo wysokie koszty ubezpieczeń pojazdów współdzielonych.

Okazuje się, że car sharing nie przyjął się w Polsce tak jak zakładano. Dodatkowe koszty ponoszone przez firmę, związane z uszkodzeniem pojazdów czy kradzieżami wyposażenia, w przeliczeniu na jeden samochód wynosiły w wybranych miesiącach nawet ok. 3000 złotych. Panek wyliczył, że w 2024 roku usługa ta wygenerowała zaledwie około 20 proc. przychodów i nie była dla firmy wystarczająco zyskowna.

200 mln przejechanych kilometrów i mnóstwo przeszkód na drodze

Usługa Panek CarSharing weszła na rynek w lipcu 2017 roku. Początkowo w Warszawie, a potem w 250 innych miastach użytkownicy mogli współdzielić nawet 2700 samochodów. W tym czasie ponad milion klientów przejechało niemal 200 milionów kilometrów.

Na współdzielenie aut rzuciły się jednak wszystkie możliwe przeszkody: wyższe niż dla tradycyjnego najmu stawki ubezpieczeń, trudność w udowodnieniu klientom winy przy powstałej szkodzie, brak ulg w strefach płatnego parkowania dla firm prowadzących tę działalność (koszty parkowania każdego pojazdu w 100 proc. ponosił operator), wysokie ceny paliwa, oraz wzrost stóp procentowych, zwiększający koszty utrzymania floty.