Model biznesu polegający na współdzieleniu rzeczy miał być przyszłością gospodarki. Pomysł, by wypożyczać zamiast mieć na własność wydawał się trafiony. „Nie musimy posiadać wszystkiego, by z tego korzystać. Współdzielenie to klucz do równoważonego jutra." – taka myśl przyświecała nowemu pomysłowi na biznes.
To miał być sposób na efektywniejsze wykorzystanie zasobów, zmniejszenie kosztów i ograniczenie marnotrawstwa. Wartością dla klientów w tym układzie jest dostęp do dóbr lub usług w bardziej elastyczny, przystępny cenowo i zrównoważony sposób niż w tradycyjnym modelu własności. W ten sposób współdzieli się mieszkania (Airbnb, Vrbo, Home to Go), korzysta z samochodu na minuty w ramach tzw. car sharingu (Panek, Traficar, CityBee) czy wspólnych przejazdów (Blablacar, Yanosik, AutoStop).
Mały zysk, bardzo duże koszty
Firma Panek ogłosiła, że z usługi współdzielenia aut będzie można korzystać tylko do 28 marca 2025 roku. Jako kluczowe powody odejścia od usługi zarząd firmy podał:
- bardzo wysokie szkody związane z nieprawidłowym użytkowaniem pojazdów,
- brak ulg dla operatorów
- bardzo wysokie koszty ubezpieczeń pojazdów współdzielonych.
Okazuje się, że car sharing nie przyjął się w Polsce tak jak zakładano. Dodatkowe koszty ponoszone przez firmę, związane z uszkodzeniem pojazdów czy kradzieżami wyposażenia, w przeliczeniu na jeden samochód wynosiły w wybranych miesiącach nawet ok. 3000 złotych. Panek wyliczył, że w 2024 roku usługa ta wygenerowała zaledwie około 20 proc. przychodów i nie była dla firmy wystarczająco zyskowna.
200 mln przejechanych kilometrów i mnóstwo przeszkód na drodze
Usługa Panek CarSharing weszła na rynek w lipcu 2017 roku. Początkowo w Warszawie, a potem w 250 innych miastach użytkownicy mogli współdzielić nawet 2700 samochodów. W tym czasie ponad milion klientów przejechało niemal 200 milionów kilometrów.
Na współdzielenie aut rzuciły się jednak wszystkie możliwe przeszkody: wyższe niż dla tradycyjnego najmu stawki ubezpieczeń, trudność w udowodnieniu klientom winy przy powstałej szkodzie, brak ulg w strefach płatnego parkowania dla firm prowadzących tę działalność (koszty parkowania każdego pojazdu w 100 proc. ponosił operator), wysokie ceny paliwa, oraz wzrost stóp procentowych, zwiększający koszty utrzymania floty.