Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakwestionowało budowę aż 31 modeli kotłów na pellet z listy Zielonych Urządzeń i Materiałów (ZUM).
Powodem są podejrzenia, że konkretne urządzenia sprzedawane jako ekologiczne, jednak mogą być modyfikowane – producenci celowo umożliwiają w nich montaż tak zwanego rusztu awaryjnego, który zmienia parametry spalania i pozwala na spalanie w kotle innych paliw, na przykład węgla. A taka możliwość jest całkowicie sprzeczna z założeniami programu „Czyste Powietrze”, który ma na celu eliminację „kopciuchów”.
Pellet coraz bardziej popularnym sposobem ogrzania domu wśród Polaków
Pellet to rodzaj paliwa w formie granulek o średnicy 6-8 mm. Jest produkowany z trocin drzewnych, słomy czy innych odpadków roślinnych. Ma wysoką gęstość energetyczną, jest paliwem odnawialnym, a jego spalanie generuje znacznie mniej zanieczyszczeń niż tradycyjne paliwa stałe (olej, węgiel, gaz), co przyczynia się do poprawy jakości powietrza.
Kotły na pellet zyskują popularność wśród Polaków, stając się jedną z najczęściej wybieranych opcji ogrzewania, szczególnie w kontekście rosnącej świadomości ekologicznej i programów wsparcia, takich jak „Czyste Powietrze”. W 2024 roku kotły na biomasę, w tym na pellet, stały się liderem w programie „Czyste Powietrze”, a ich popularność dynamicznie rośnie od września 2023 roku.
Urząd zaostrza kryteria wpisywania kotłów na listę ZUM
Zwieszenie dofinasowania dla 31 kotłów jest czasowe, co znaczy, że producenci mają możliwość złożenia uzupełnionej dokumentacji oraz przedstawienia dodatkowych wyjaśnień w celu przywrócenia urządzeń na listę ZUM, która liczy sobie w sumie aż 2561 różnych kotłów.
Zmiany regulaminu listy ZUM wprowadzone od 29 kwietnia 2025 roku wprowadziły obowiązek pisemnego oświadczenia producenta, że kocioł nie ma możliwości montażu rusztu awaryjnego. Okazuje się, że to za mało. Ministerstwo planuje wprowadzić dodatkowe mechanizmy zabezpieczające przed wpisywaniem urządzeń, które nie spełniają wymogów programu „Czyste Powietrze”.
Teraz brak możliwości instalacji rusztu awaryjnego będzie musiał być potwierdzony przez niezależne laboratorium akredytowane do badań kotłów. W przypadku poświadczenia nieprawdziwych informacji przez producenta urządzenia, wszystkie urządzenia tego producenta będą podlegały wykluczeniu z listy na co najmniej dwa lata.
Czytaj też:
Zapłacimy dużo więcej za ogrzewanie. Spółdzielnie już apelują do Tuska